Odczarujmy pomoc społeczną
Jakże często słyszymy, przy okazji jakiś ludzkich tragedii: „Gdzie
była pomoc społeczna?”, „Pracownicy socjalni nic nie zrobili”, czyli nie
zareagowali, nie pomogli.
Pracując ponad 20 lat w tejże pomocy społecznej, na takie
słowa reaguję złością. Myślę, że nie jestem w tym osamotniona….
W każdej medialnie pokazanej tragedii ludzkiej, od chorej
psychicznie osoby trudniącej się zbieractwem, przez osoby niepełnosprawne, starsze
czy samotne, nie radzące sobie z trudami dnia codziennego, po „odbieranie”
dzieci rodzicom biologicznym, widzę
pracownika socjalnego, asystenta rodziny, opiekuna – ludzi, którzy mają w sobie
ogrom empatii, są zarazem pomagaczem, powiernikiem trosk i problemów,
psychologiem, osobą wspierającą, ale również realizatorem gąszcza przepisów prawnych, w
ramach których musi się poruszać, a które niejednokrotnie niespójne, niejasne,
sztywne wiążą ręce pracownikom pomocy społecznej.
Zasada podstawowa: osoba, która wymaga jakiejkolwiek pomocy
musi na nią wyrazić zgodę. Gdy takiej zgody nie ma, nie uda się tej osobie
pomóc. Słyszymy wtedy: Sąd niech zdecyduje. Owszem, pod warunkiem, że działanie
pomocowe będzie spójne, interdyscyplinarne. Gdy zdanie pracownika socjalnego
będzie ważne dla Sądu, kuratora, służby zdrowia itp. System idealny. Tylko
dlaczego mam przekonanie, że nie zawsze tak się dzieje… Pewnie każdy, kto zetknął się w swoim życiu
zawodowym z pomocą społeczną będzie w stanie wskazać wiele przykładów na to, że
do worka z napisem „pomoc społeczna”, często przez wielu nadal nazywaną opieką,
wrzuca się wszystko. Na barkach pracownika socjalnego jest tak wiele zadań, że
nawet gdyby był Herkulesem, to nie jest w stanie ich udźwignąć. Nie dziwne
zatem, że czasem coś umknie, coś zostanie przeoczone, na coś zabraknie czasu.
Jednak czy mimo tego pracownik pomocy społecznej jest winny
wszystkich ludzkich tragedii? Mam przekonanie, że najczęściej pracownik
socjalny zrobił wszystko, co było możliwe, biorąc pod uwagę swoją misję i
przepisy prawne, o których wspomniałam wyżej.
Pracownicy socjalni to nie „chłopcy do bicia”, na których
spoczywa odpowiedzialność za tragiczne, ludzkie losy. To ludzie, których
cechuje życzliwość, zrozumienie, empatia, umiejętność motywowania do zmian,
ale to także ludzie, którzy posiadają własną
wrażliwość, wytrzymałość na krytykę, często medialnie niesłuszną.
W każdej grupie zawodowej są wyjątki, przypadkowi pracownicy
nierozumiejący sensu pomagania. Ale czy takie wyjątki stanowią o całej grupie
zawodowej? Zdecydowanie nie.
O pracowniku socjalnym, jego zadaniach, możliwościach, roli
w społeczeństwie, zmianach, które mogą usprawnić proces pomagania napiszę w
następnych moich artykułach.
Komentarze
Prześlij komentarz