Przemoc Domowa
Wiele słyszy się ostatnio w mediach o przemocy domowej. Mąż
albo konkubent pobił żonę, ojciec/ojczym/partner matki pobił dziecko, rodzice
zastępczy znęcali się nad dziećmi. Konsekwencjami, o których słyszymy są
najczęściej pobyt w szpitalu żony, dziecka, w najgorszej sytuacji śmierć. I
zarzuty dla sprawcy. Jednak czy zawsze
tak jest? Sytuacje nagłośnione w mediach to najczęściej te skrajne, te, które
miały bardzo wyraźne i jasne do określenia konsekwencje. One są końcowym etapem
długo trwającej przemocy domowej. Czy musi dochodzić do takich tragedii? Do
takich dramatów?
Na początku: czym jest przemoc. Wg definicji ustawowej
przemoc w rodzinie to jednorazowe albo powtarzające się umyślne działanie lub zaniechanie
naruszające prawa lub dobra osobiste członków rodzin, w szczególności
narażające te osoby na niebezpieczeństwo
utraty życia, zdrowia, naruszające ich godność, nietykalność cielesną, wolność,
w tym seksualną, powodujące szkody na ich zdrowiu fizycznym lub psychicznym, a także
wywołujące cierpienia i krzywdy moralne u osób dotkniętych przemocą.
A tak po ludzku: przemoc w rodzinie
jest wtedy, gdy działania albo takie zachowania
męża/żony/matki/ojca/brata/siostry/córki/syna/wnuka/wnuczki narażają nas na
lęk, strach, utratę zdrowia czy życia. Nie ważne czy np. zostaliśmy uderzeni
raz, czy zdarza się to wielokrotnie. Ważne, że czujemy się poniżeni, gorsi,
boimy się, w jakim nastroju sprawca wróci do domu, czy będzie trzeźwy czy
pijany, czy w pracy miał dziś ciężki dzień, czy przysłowiowa zupa nie będzie za
słona itp. itd. Można mnożyć myśli, które przewijają się w głowie osoby, wobec
której najbliższa osoba stosuje przemoc…
Amerykańska psycholog Leonora E. Walker opisała cykl przemocy.
Zrobiła to jasno, wyraźnie i tak czytelnie, że nie będę się wymądrzać, tylko
narysuję jak przebiega przemoc.
Nie ma znaczenia od czego sprawca zaczyna. Chociaż
najczęściej najpierw jest zauroczenie, miłość, prezenty jako dowody uczucia,
chwalenie się znajomym tak wspaniałą narzeczoną, żoną. Czujemy się
dowartościowani, rosną nam skrzydła, chcemy działać, odwdzięczać się za
komplementy. Robimy kolacje przy winie, idziemy do kina, na każdym kroku
pokazujemy sobie czułość, patrzymy sobie z miłością w oczy. Świat jest piękny,
kolorowy. Chce nam się całemu światu wykrzyczeć jacy jesteśmy szczęśliwi.
Potem przychodzi szara codzienność. W rodzinie, gdzie
„gości” przemoc pojawiają się pierwsze zgrzyty czy pretensje. Jak usłyszymy np.
nie uczesałaś się dzisiaj, nie umyłaś naczyń, obiad jest później niż zawsze… to
wydaje nam się, że to drobnostki, że miałaś trudny dzień i nie zdążyłaś. W
zdrowych relacjach partner to zrozumie, ale sprawca przemocy już nie. Z dnia na
dzień jego pretensje wzrastają, czujesz, że napięcie w domu wzrasta, masz
wrażenie, że coś zaraz wybuchnie.. I w końcu wybucha. Zostajesz uderzona w
twarz, popchnięta, mocno ściśnięta za ramię, że zauważasz siniaka.. W domu
awantura, sama najpierw krzyczysz, bronisz się, tłumaczysz, zaczynasz płakać..
Nie rozumiesz…
Zasypiasz w atmosferze upokorzenia, niezrozumienia, smutku..
A następnego dnia partner przynosi Ci kwiaty, prezent, przeprasza, że go
poniosło, obiecuje, ze to się więcej nie powtórzy, zaprasza na kolację do
restauracji. Wszystko wraca do „normy”. Znów w domu zapanowało szczęście. W
rodzinach, gdzie występuje przemoc, ten miesiąc miodowy może trwać kilka dni,
miesiąc, kilka miesięcy. Później znów wzrasta napięcie i znów ostra przemoc.
Potem kwiaty, przeprosiny, obiecanki.. I tak w kółko.
Czy można to koło przemocy przerwać? Kiedy jest na to dobry
moment? Czy sama sobie poradzę? Jeżeli nie bije, tylko obraża, poniżania, czy
to też przemoc? O tym w następnych moich artykułach.
PS. Sama zaczęłam się zastanawiać, dlaczego piszę o ofiarach
przemocy w formie żeńskiej.. Bo z mojego wieloletniego doświadczenia z pracy z
ofiarami i sprawcami przemocy wynika, że to kobiety najczęściej padają ofiarą
przemocy domowej. O formach przemocy i ich oddziaływaniu na drugą osobę napiszę później.
Chcesz porozmawiać, odwiedź www.zapytajcoacha.pl i zadzwoń :)
Komentarze
Prześlij komentarz